A może przysłowiowy pies pogrzebany jest w tym, że właściciel (-lka) suki odpowiedział po prostu na zapotrzebowanie rynku? Dwaj zaprzyjaźnieni hodowcy zgłaszają, iż 80 % zapytań o szczenięta to zapytania o szczenięta bez rodowodu! I co z tego, że mają utytułowane psy, krycie zagraniczne, cuda wianki, większość przyszłych właścicieli chce psy bez papierów, oczywiście za odpowiednio niższą cenę.
Myślę, że nasza rola jako właścicieli, hodowców i miłośników czeweczek powinna polegać raczej na uswiadamianiu przy każdej nadarzającej sie okazji potencjalnych właścicieli, osób zainteresowanych rasą, że psy te - oprócz tego, że piękne i "jak wilki" - mają BARDZO specyficzny charakter i stąd decydując się na takiego psa należy dołożyć szczególnych starań przy wyborze rodziców i samego szczenięcia, aby uniknąć albo zminimalizować przyszłe kłopoty. Ale równocześnie chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że rodowód, wystawy, tytuły, prześwietlenia, szkolenia i wszystkie inne rzeczy, które nas "bawią" nie dają GWARANCJI 100% zdrowego fizycznie i psychicznie psa! Dają podstawy, dobry materiał wyjściowy i nic ponadto. Można mieć super szczeniaka, który okaże się niehodowlany, albo wylezie u niego jakieś choróbsko przyniesione przez zdrowych rodziców od jakiegoś pradziadka, albo okaże się szurnięty w mózg. Można też mieć psa bez papierów, który jest okazem zdrowia, o świetnym charakterze i gdyby nie brak papierów święciłby sukcesy na ringach (znam takiego sznaucera). Nic nie jest białe ani czarne.
Natomiast myslę sobie, że powinniśmy sobie podarować oburzenie i psioczenie na "sprawcę" takiego miotu (choć sama też tego nie pochwalam!), bo ..... nic w tej materii nie zmienimy! Od dawna było tak, jest i pewnie będzie, że będą ludzie dla których hodowla psów to pasja, mają w tym jakiś określony cel, realizują jakiś plan. poszerzają wiedzę i mają kupców na tworzone przez siebie szczenięta. Ale też byli, są i będą ludzie, dla których "hodowla psów" to pokrycie suczki psem z sąsiedztwa i sprzedaż psów bez papierów - i oni również mają kupców na pieski
Ale ponieważ lubię wsadzać kij w mrowisko

mam do was pytanie;
w ostatnim numerze bodajże "Mojego psa" jest informacja o tym, iz w jakimś regionie chyba Skandynawii (przepraszam za te wszystkie chyba, ale kłopoty z pamięcią

) zauważono, bardzo specyficzne i charakterystyczne dla tego obszaru kundelki, po czym...... uznano je za rasę (jakiś tam szpic), teraz rasa czeka na uznanie przez FCI. Poza tym grzebiąc w historii kynologii kazda rasa to pierwotnie kundelki. No to jak to z tymi rasami jest, lepsze od kundelków czy tylko po prostu mają nazwanych z imienia i nazwiska rodziców, dziadków i pradziadków
Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie
Joanka