Quote:
Originally Posted by Rona
Margo, tego się nie da uniknąć, to są prawa psychologii. Prawie każdy kocha to, co ma i tak będzie zawsze!!! Kiedy mieliśmy Tinkę, wydawało nam się, że prawie wszystkie wilczaki mają stanowczo za małe uszy... 
Hodowca teoretycznie powinien potrafić oceniać psy obiektywnie (widzieć ich wady i zalety), ale to też człowiek... a tam, gdzie emocje dochodzą do głosu bardzo trudno o obiektywizm. 
Poza tym, umiejętność patrzenia na psa, krytycznej oceny budowy i ruchu nie jest prostą sprawą, przychodzi z czasem, zwłaszcza kiedy ktoś bardziej doświadczony tego patrzenia uczy i zwraca uwagę na szczegóły.
Bynajmniej nie uważam siebie za eksperta od wilczaków, ale podejrzewam, że sporo hodowców, niekoniecznie tylko "krajowych", nawet nie wie ile nie wie...   (że o niektórych sędziach sędziujących wilczaki nawet nie wspomnę  ).
|
Rona, tu chodzi bardziej o podejscie... Oczywiscie WLASNY pies jest najpiekniejszy. I tak bedzie nawet jesli nie bedzie super wzorcowy, bedziej mial ADHD, ignorowal komendy, a na dodatek formaty mu nie wyjda... To NIE PODLEGA dyskusji...
Zauwaz jednak ze coraz czesciej ta milosc do wlasnego psa przeksztalca sie w wrecz agresyne forsowanie zdania, ze "dobry pies to taki jak moj, a inne sa to kitu". A czesto jako norma promowane jest cos co standarem nie jest....
Truksie urazila mowienie o tym w temacie Cara. Mnie osobiscie urazilo mowienie talkich slow o biednej Laili. Nie trzeba siedziec w wilczakach aby wiedziec, ze jest to MOCNO pejoratywne okreslenie. 'Kojot' to epitet uzywany do okreslenia malego, wymoczkowatego wilczaka, majacego problemy z koscia, pozbawionego typowego dla plci wyrazu. Osobnika o chorobliwie wychudzonym ciele, zwykle tez strachliwego.
W sumie nic mi do tego, nie moj pies, nie z mojej hodowli. Ale sucz na serio nie zasluzyla na takie gadanie, bo zaden z niej 'kojot', a wzorzec trzyma lepiej niz WIELE sporo wyzszych wilczakow..