![]() |
![]() |
|
Różne O wszystkim co jest związane z CzW |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 |
Call Me Sexy Srdcervac
|
![]()
ja mam młodziutką suczkę i wszystko jeszcze przed nami, ale postaram się odpowiedzieć
![]() a) mieszkanie wilczak łatwo dostosowuje się do kazdych warunkow mieszkalnych. ja wychowywalam swojego w mieszkaniu 10m2 + drugi pies. dało radę-przynajmniej mniej sprzątania przy nauce czystości ![]() b) ogródek też mam działkę i ogródek, ale nie wypuszczam psów samych by się wybiegały. po pierwsze moja suka sama się nie wybiega (mamo nuuuuda co będziemy robić na tym placyku?) po drugie stosuje zasade, ze JA jestem centrum psiego wszechswiata i JA zapewniam rozrywke i inne psie przyjemnosci. nie daje szansy samodzielnego znalezienia sobie zajecia-kopania dolow, szczekania przy furtce na wszystko co sie rusza itd. (chrobliwie nie znosze plotowych dziamgaczy). c) spacery dużo zalezy od temperamentu konkretnego psa. ja mam suczke o umiarkowanym temperamencie (napewno nie aż takim jak mozna przeczytac w charakterystykach rasy). od 3 tygodni ciężko i długo pracuję i nie mam czasu ani sily dla psów. wychodzą 3-4 razy dziennie: rano godzinka, półtorej-trochę biegania za zabawką + praca umyslowo-wechowa południe-zalezy jak się wyrobię-obowiązkowo dawka ruchu-zwykle pływanie dopoki pozwala pogoda, pozniej bede myslec ![]() wieczor-zwykly spacer przed siebie i nauka omijania zwierzat gospodarskich ![]() w sobotę mamy wieczorem agility (nie lubię, ale nie mam nic innego), niedziela to dzien socjalizacyjny-wyjazd do miasta, na jakas impreze plenerowa itd. mialam szczescie i moja suka (8,5 miesiaca) ma fajny genetycznie charakter i byla swietnie zsocjalizowana w hodowli, wiec nie poswiecam az tyle czasu na socjalizację. raz w tygodniu miasto (przejażdzki autobusem, dworzec kolejowy itd) i raz w miesiacu wiekszy wyjazd (wystawa, targi, zawody sportowe, duze miasto). jesli jestesmy na wyjezdzie (typu obóz, spotkanie) nie spacerujemy wcale. jesli padam na pysk i jeden dzien idzie tylko na siku też jakos wytrzymuje Last edited by jefta; 05-09-2010 at 13:36. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Senior Member
Join Date: Sep 2008
Location: Sosnowiec
Posts: 1,687
|
![]()
Jefa jesteś świetna! Bardzo fajnie Kasiu, że otwarcie piszesz o tym, że niestety codzienność kształtuje zupełnie inaczej nasze relacje z psiakami, przecież ktoś na jedzonko musi zarabiać
![]() Prawda jest taka, że wielu właściciel/hodowców pracuje 8h dziennie, czyli w domu nie ma ich praktycznie więcej niż są. Tu nie ma reguły, bo nawet nie pracujący człowiek może z psami nie robić nic. U mnie akurat udało się pogodzić godziny pracy z psiakami, ale nie żeby to było celowo pod nie, bo my musieliśmy dostosować codzienność tak, aby miał kto odbierać dziecko i z tym dzieciątkiem spędzać resztę dnia. A w to udało się wstawić psiaki. Podam przykład dnia, gdzie faktycznie wraz z mężem idziemy do pracy, a suczki zostają w domu. Rano (ja wstaję o 5.00) wypuszczam je na ogród tak do godz. ok. 6.15, potem jedziemy do pracy (plus przedszkole), psy zostają w domu. Po pracy przychodzę puszczam suczki na szybkie siku na ogród, przychodzą na jedzonko i buszowanie po domu (nie będę opisywała wariactwa z nimi jakie wyprawiam), a potem razem idziemy do przedszkola. Odbieramy Milenkę i idziemy na spacer, który zawsze składa się z 2 części: psia – gdzie suczki mogą buszować dowoli, a przy ładnej pogodzie mogą sobie popływać, 2 cz. dla dziecka – czyli plac zabaw, gdzie Milenka może się wyszaleć dowoli, suczki wtedy odpoczywają ze mną (pod warunkiem, że dzieciaki im pozwolą odpocząć), do domu ściągamy na ok. 19.00, gdzie wszyscy razem odpoczywamy (akurat, to moje wilczandki lubią najbardziej, czyli błogie lenistwo na pańskim łożu – Unka dodatkowo siedzenie ze mną przy kompie - hehe). Same pokazują kiedy chcą iść na wieczorne siku i „pilnowanie” terenu. Zatem polatają i do domku. Często jest tak, że zostawiam Unkę z mężem, a sama idę z Chantalką na dodatkową porcję ruchu i ćwiczeń socjalizacyjnych – czasem wcina mnie na 2 godzinki. Mamy jednak sytuację na tyle dobrą dla psiaków, że dni kiedy nie ma nikogo w domu są bardzo rzadko w miesiącu, zatem sucze spędzają większość dnia z mężem i wtedy też jest inaczej z karmieniem ich. Taki dzień dla mnie i dla nich jest wspólny w zasadzie od momentu pójścia do przedszkola, no tylko że znikamy na jakieś 4h. W weekendy często zabieram sucze na takie spacery, że po powrocie do domu mamy wszystkie dość ![]() Wiadomo, że każdy musi dostosować socjalizację malucha do miejsca zamieszkania – miastowym trochę lepiej, a ludziom w bloku jeszcze lepiej. Tu codzienność zmusza do jazdy windą, spotkań z ludźmi, dziećmi (często biegających gromadkami i rozwrzeszczanych), więcej odgłosów za ścianą, strasznego „echa” klatkowego itd.. – czyli tu naprawdę trzeba się nieźle „postarać” żeby zepsuć psa. Ważne żeby konsekwentnie od początku uczyć zostawania malucha samego w domu, bo w życiu nie wiadomo kiedy trzeba będzie zmienić „coś” i wtedy codzienność nagle zupełnie będzie inna nie tylko dla nas, ale dla naszych psiaków też. Ja mieszkam w domku, mam trochę terenu do „biegania”, mam drogę szybkiego ruchu pod nosem, ludzi przechodzących obok ogrodzenia (idących do pracy, na cmentarz) i dzieciaki, które lecą do szkoły. W lecie nie można okna w nocy otworzyć, bo tak jest głośno. Więc w zasadzie czynniki wpływające na socjalizację mam na miejscu, a mimo to wystawiam suki na różne sytuacje w innych miejscach – często ludzie śmieją się z tego, że tak latam z psiakami i że pewne elementy ćwiczę w różnych miejscach (nie żadne super ćwiczenia), ale takie podstawy potrzebne choćby przy wystawianiu. Bankowo dużo czasu będzie potrzeba dla malucha, częste wychodzenie powiązane wiadomo z nauką czystości i elementami socjalizacji. Później one naprawdę dostosowują się do trybu życia panującego w rodzinie. Ale z tego co widzę, to dla moich psiaków najważniejszy jest jednak kontakt z resztą rodzinki, dużo miziania i przytulania ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Tags |
wilczak kupno charakter |
|
|