|
![]() |
#1 |
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
![]()
Ja również zgadzam się z przedmówcami i dodam od siebie, że widzę bardzo dużo tych psów w typie rasy, nie w kochającym domu, ale w schronisku. Czy jestem snobem nie wiem, na 3 psy (niedawno 4) mam jednego psa z papierami. Sama kiedyś zrobiłam błąd i kupiłam psa z pseudo. Teraz nie powtórzę tego. Koleje psy będą albo ze schroniska albo z papierami. Nie przeczę, że pewnie większość dba i kocha swoje psy w typie rasy, ale wiem że kupowanie psów z takich miejsc to nakręcanie interesu. Czwarty rok jestem wolontariuszką w schronisku, od ponad roku mamy DT dla szczeniaków (dotychczas miałam ich 25). Myślę, że przynajmniej 1/3 szczeniaków była niesprzedana z pseudo. Miałam spaniele, jamniki, amstaffy, wszystkie albo porzucone w okolicach schronu albo nawet wrzucane górą (dziwie się że to przeżyły). Trafiają do schronu suki wymęczone po wielu miotach, ale i młode psy w typie z którymi ludzie sobie nie poradzili. Kiedyś to były Husky i Owczarki, teraz Goldeny i Labradory (oraz wiele innych w typie). W zaprzyjaźnionym przytulisku na ok. 40 psów 5 to Husky!! Nie chodzi mi o to, że ludzie, którzy kupują z pseudo są źli, ale często nie mają świadomości, że źle robią i do czego się przyczyniają. Takim, którzy się upierają radzimy, by przyszli do nas i zobaczyli ile takich psów w typie czeka na dom.
Wiem, że nie napisałam nic nowego dla większości, ale może takie "obrazowe" napisanie coś da. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Junior Member
Join Date: Jul 2010
Location: Warszawa
Posts: 81
|
![]()
Rona: moja opinia była taka, że *ta rozmowa* zabrzmiała snobistycznie. Fakt, że wielu właścicieli wilczaków ma kundelki nie jest tutaj żadnym argumentem, bo nie o właścicieli wilczaków jako grupę chodziło (co polecam również uwadze Grina).
Grin: "Tutaj nikt nie wychodzi ze stanowiska, że psy z rodowodami są w jakiś sposób lepsze od "kundelków"" Pewnie nie wychodzi - ja nikomu do duszy nie jestem w stanie zajrzeć - ale *pisze* tak, jakby wychodził. I nad tym warto się zastanowić - zakładając oczywiście, że chcemy innych ludzi przekonywać, a nie tylko rozkoszować się własną przewagą moralną w gronie podobnie myślących. Tylko osoba, która żyje z głową w piasku może twierdzić, że wśród właścicieli psów rasowych nie ma snobów; wyszydzanie tego argumentu już na samym wstępie jako "klasyki" bredni nie służy uczciwej dyskusji. Macia: problem z pisaniem "obrazowym" - popularnym w wątkach R = R - polega na tym, że mocno działa ono na emocje, ale niekoniecznie dowodzi tego, czego miało dowieść. To straszne, ile psów trafia do schronisk; jednak odpowiedzialność za taki stan rzeczy spada przede wszystkim na *właścicieli*. Myślisz, że ludzie, którzy nie poradzili sobie z husky "w typie", daliby radę z "papierowym"? Ludzi trzeba edukować, że pies nie jest rzeczą, a nie, że rasowy = rodowodowy (co jest zresztą, notabene, samo w sobie nonsensem). To mnie właśnie martwi w takich rozmowach - to przeniesienie akcentów. Często mam wrażenie, że cierpienie zwierząt tak naprawdę schodzi na dalszy plan, a największą zbrodnią "pseudo" jest "produkowanie psów bez papierów"... Macia: "kupowanie psów z takich miejsc". Jakich miejsc? Nic nam nie wiadomo o miejscu, z którego facet kupił psa. Kolejny niebezpieczny stereotyp - jeśli pies jest bez papierów, człowiek, który go wyhodował, jest automatycznie wywłoką. Na dowód czego oczywiście natychmiast cytowane są te "suki wymęczone po wielu miotach" - te jednak dowodzą tylko tego, że tacy ludzie *istnieją*. I jak najbardziej trzeba potencjalnych nabywców przed nimi ostrzegać - tyle tylko, że w tym ostrzeganiu jakoś często gubią się proporcje, i zamiast racjonalnej porady, żeby dobrze "prześwietlić" osobę oferującą psa (niezależnie od tego, czy jest papierowy, czy nie) mamy komiksowy podział na świętych hodowców i złowrogich "pseudo". A taki podział niczemu tak naprawdę nie służy. Jasne, w rezultacie takich dyskusji "uświadamiających" niektóre osoby zmieniają zdanie - natomiast inne (wierzcie mi) odchodzą zdegustowane. A przy okazji unika się poważnych pytań odnośnie praktyk stosowanych przez "prawdziwych" hodowców. Na przykład braku badań na poważne choroby genetyczne u wielu ras czy powszechnego wykorzystywania w hodowli psów z lekką dysplazją (wynik C, "noch zugelassen", u owczarków niemieckich). Jak również pytań na temat tego, w jakim stopniu to również hodowcy najpopularniejszych ras przyczyniają się do problemu "przepsienia", puszczając co roku kilka miotów, w pełni zdolnych do rozrodu (sterylizowanie "petów" nawet im przez myśl nie przejdzie), i w minimalnym stopniu interesując się tym, do jakiego zwierzak trafi domu... |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Junior Member
Join Date: Jan 2011
Location: Chorzów
Posts: 285
|
![]()
Macia: problem z pisaniem "obrazowym" - popularnym w wątkach R = R - polega na tym, że mocno działa ono na emocje, ale niekoniecznie dowodzi tego, czego miało dowieść. To straszne, ile psów trafia do schronisk; jednak odpowiedzialność za taki stan rzeczy spada przede wszystkim na *właścicieli*. Myślisz, że ludzie, którzy nie poradzili sobie z husky "w typie", daliby radę z "papierowym"? Ludzi trzeba edukować, że pies nie jest rzeczą, a nie, że rasowy = rodowodowy (co jest zresztą, notabene, samo w sobie nonsensem).[/quote]
Nie jest nonsensem. Znam psa który wygląda zupełnie jak golden, każdy powiedziałby że rasowy. Ojcem jest pies husky, który dorwał goldenkę. W tym przypadku nic z husky się nie przyjęło. Teraz gdyby ci ludzie, których znam chcieli go sprzedać ( ma 2 lata więc wygląd się nie zmieni ) to wystarczy że pokażą sukę, pokażą jakieś zdjęcie ''niby ojca'' i ktoś będzie przekonany że ma ''rasowego'' goldena . Dla mnie ktoś kto ma psa bez papierów ale usilnie twierdzi że ma 100 % rasowego psa też jest snobem. Bo niby czemu po rostu nie powiedzieć w typie, co to komu szkodzi, czyżby taka osoba miała jakieś kompleksy ?? U mnie na osiedlu wszyscy się dziwią że Tamlin taki ''mały'', że ma niebieskie oczy a ''powinien'' mieć różnokolorowe i czemu nie ma ogona zakęconego i położonego na grzbiecie ![]() Oczywiście możnaby zlikwidować ZKwP,FCI, rodowody itp. Za kilkadziesiąt lat nie mielibyśmy wówczas żadnej konkretnej rasy, bo w jej obrębie byłoby setki różnic, każdy mieszałby psy jak popadnie. A ja chcę żeby w przyszłości moje dzieci wiedziały jak wygląda husky, wilczak, seter itd.
__________________
''FLECTERE SI NEQUEO SUPEROS, ACHERONTA MOVEBO'' |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]() Quote:
![]() Ogólnie; mam wrażenie, że przypisujesz wypowiedziom z tego topicu cechy dyskusji z którymi się być może zetknęłaś gdzie indziej, może na forach innych ras. Tutaj jak wspomniała Rona, było też już sporo topiców na temat pseudohodowli, psów z papierami i bez itp. Jasne że niełatwo się przedrzeć przez taką ich ilość, ale też nie możemy odpowiadać za to, że ktoś czytuje forum wybiórczo, bo już niejednokrotnie większość userów miała możliwość wytłumaczyć, dlaczego uważa, że kupowanie psów od pseudohodowców - ze względu na bolesne skutki uboczne - jest naganne i dlaczego taka opinia nie ma nic wspólnego z przekonaniem o "lepszości" jednych nad drugimi. Podobnie jak nieraz zgodnie z Twoim "zaleceniem", choć jeszcze go nieświadomi potępialiśmy postawę wedle której pies jest rzeczą, a także stale piętnuje się tu nieuczciwe praktyki "hodofcuw" psów rodowodowych; choć tu od razu zaznaczę na wszelki wypadek, że podobnie jak w przypadku snobizmu nie uważam, żeby był on wystarczającym argumentem na kupowanie psów z pseudohodowli, to samo mogę powiedzieć odnośnie argumentu stania na bakier z etyką hodowlaną niektórych hodowców "papierowych". Odpowiedzialny przyszły właściciel jeśli takowym chce być, musi niestety zainwestować trochę czasu i pieniędzy w decyzję, skąd jego przyszły domownik ma pochodzić. Last edited by Grin; 17-01-2011 at 16:22. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Junior Member
Join Date: Jan 2011
Location: Chorzów
Posts: 285
|
![]()
No właśnie. Gdy zapadła decyzja o kupnie huskiego, to nie było tak że miałam kupę kasy i postanowiłam kupić psa z papierami żeby szpanować przed ludźmi i mówić ''mnie stać na rodowodowego''. W pierwszym odruchu zdecydowałam się na kupno psa za 400 zł na alegratce. Ale po paru dniach, po głębszym zastanowieniu, po dyskusjach z rodzicami, całą rodziną doszliśmy szybko do wniosku że trzeba kupić psa z pewnego źródła. Owszem rodowodowy pies kosztował ponad 3 razy więcej i musieliśmy poczekać dodatkowe parę miesięcy żeby móc go zakupić, ale wiem że było to słuszne. Ludzie mówią że na psa bez papierów mniej się wydaje, nie prawda. Owszem płaci się wiecej za sam zakup ale co do reszty wydatków są takie same. Kupuję droższą, lepszą jakościowo karmę ale dla kundelka kupowałabym tą samą, szczepie zarówno przeciw wściekliźnie jak i dodatkowo doszczepiam przeciw reszcie choró i kundelka też bym szczepiła. Jedyne dodatkowe wydatki związane z tym że mam psa rodowodowego to kwoty przeznaczone na składkę w związku i opłacenie wystaw ( ale jest to mój wybór, mogłabym przecież wcale nie jeździć na żadne wystawy ) . Ludzie kupują psa z pseudo hodowli bo mówią że nie stać ich na zakup psa z papierami. Ale jak w takim razie poradzą sobie z kosztami weterynarza, misek, obroży, smyczy, zabawek, karmy itp. ? Pies zawszę kosztuje niezależnie od ''rasowości''.
__________________
''FLECTERE SI NEQUEO SUPEROS, ACHERONTA MOVEBO'' Last edited by Mistrali; 17-01-2011 at 19:44. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Junior Member
Join Date: Jul 2010
Location: Warszawa
Posts: 81
|
![]()
Mistrali: jest nonsensem, bo rasa jest w genach, a nie na papierze. Gdyby hasło brzmiało "Rodowodowy = na pewno rasowy" (tak jak Ty je wyraźnie interpretujesz), to co innego. Niestety, nie brzmi, i powszechnie jest rozumiane *dosłownie*. Jeśli ktoś mi mówi, że nierodowodowy potomek dwóch rodowodowych owczarków jest kundlem, to mówi nonsens; jeśli hodowca rasy X na swojej stronie pisze "nie sprzedaję psów bez rodowodu, bo tu już nie byłaby rasa X", to pisze nonsens. Nie jestem przeciwnikiem rodowodów jako takich - a jedynie przypisywaniu temu *przydatnemu narzędziu* jakiejś cudownej mocy sprawczej, i traktowaniu jego braku, samego w sobie, jako wady.
Grin: owszem, również posiadacze psów "w typie" mogą być snobami. Prawda jest jednak taka, że wiele osób, które tak mocno upierają się, że mają psa *rasy* takiej a takiej, reaguje po prostu na opisany powyżej NONSENS. Co jest zrozumiałe - ja nie czerpię żadnej snobistycznej przyjemności z faktu, że nasz samochód to Toyota, ale też nie zamierzam grzecznie powtarzać, że mamy Opla, tylko dlatego, że komuś się tak ubzdurało. A co do barykady - właśnie o to chodzi, żeby jej nie wznosić, tylko działać wspólnie. Czego się nie osiągnie, jeśli się ludzi na wstępie antagonizuje pozą wyższości (a jeśli nadal chcesz mi dowodzić, że jakaś "lepszość" nikomu tu się w ogóle nie śniła, to radzę dokładnie, na świeżo, przeczytać pierwszy akapit własnej odpowiedzi). Zaś co do archiwum - aby ocenić wydźwięk aktualnej wypowiedzi, naprawdę nie trzeba prowadzić śledztwa w poszukiwaniu wszystkich opinii na temat kundelków (czy "lepszości"), jakie dana osoba wygłosiła na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Byłoby to nie tylko niepotrzebne, ale i szkodliwe, bo w ten sposób szybko zmienimy rozmowę o kwestiach merytorycznych w wymianę argumentów ad personam. Nie ma też w netykiecie zasady "archiwum locutum, causa finita" - przeszłe dyskusje na dany temat nie oznaczają automatycznie, iż jest on zamknięty. I jeszcze jedno: Mistrali - ten argument o kosztach (jeśli kogoś nie stać na rasowego, to czy będzie go stać na leczenie, jedzenie itd?) to element stałego repertuaru propagandy R = R. Zawsze, kiedy go słyszę, zastanawiam się, czy rzeczywiście mam do czynienia z krezusem, który papierosy podpala stuzłotówkami... Bo zwykły człowiek naprawdę powinien sobie zdawać sprawę, że "nie stać mnie" to normalnie znaczy "mam ograniczony budżet, więc nie chcę płacić za coś, czego w swoim przekonaniu nie potrzebuję, aby nie być zmuszonym do rezygnacji z innych, bardziej potrzebnych rzeczy". A żeby uprzedzić standardowe szyderstwa na temat ignorancji osób, które sądzą, że rodowód to zbędny bajer, powiem tak: dopóki nie mogę mieć *rozsądnej* pewności, że wybrany losowo "papierowy" hodowca dostarczy mi to, za co płacę - czyli zdrowego psa o dobrym charakterze - dopóty argument "rodowód mi niepotrzebny" będzie miał sens. Podkreślam, że mówię o "rozsądnej" pewności; żadna grupa ludzka nie będzie nigdy w 100 % w porządku. Czym innym jest jednak istnienie jakiegoś marginesu, a czym innym ta rosyjska ruletka (z przewagą ostrych naboi!), w którą powoli zmienia się np. zakup "papierowego" owczarka niemieckiego. I dopóki ta sytuacja się nie zmieni, dopóty będę uważać akcję R = R (niezależnie od niewątpliwie dobrych intencji większości osób w nią zaangażowanych) za opartą na fundamentalnym przekłamaniu, i w ostatecznym rozrachunku szkodliwą. |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]() Quote:
Dla mnie wybory są dwa; albo biorę psa od sprawdzonego wcześniej na wszelkie dostępne mi możliwe sposoby hodowcy, albo ze schroniska i tyle. Wybory innych (i ich uzasadnienie) pozostawiam innym. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Senior Member
Join Date: Nov 2006
Location: Sopot
Posts: 1,787
|
![]()
I tu sie zgadzam z Grin.
Są dwie mozliwości: 1. Biore psa ze schroniska - bo chcę mieć psa. 2. Chcę mieć konkretną rasę - biore psa od hodowcy - psa z rodowodem. Innych mozliwości nie ma ![]()
__________________
IMBUSEK4, IMBUSEK3, IMBUSEK2, IMBUSEK1, IMBUSEK, szasztin szasztinphoto, szasztinphoto1 |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|