Postanowiłam napisać, chociaż miałam bardzo mało zawsze problemów tego rodzaju z Maxem. Zawsze zakochany w pańci, grzeczny i spokojny. Siła spokoju jak niektórzy co go znają go określają. Tak naprawdę jest psem posłusznym. Nie miałam nigdy doświadczenia z psami ale Max od początku był dla nas "czytelny" i my tacy staraliśmy się być. Zawsze lubił ze mną przebywać a jego tęsknotę za pańcią w Lazne Belohrad też niektórzy widzieli. Jakieś 1,5 miesiąca temu bardzo mnie zaskoczył. W lutym dołączyła do nas Eresh. Max stara się jej na każdym kroku przypominać ze to on rządzi stadem zwierząt (a jest ich trochę), chociaż też widać że stała mu się bardzo bliska. Któregoś dnia wieczorem leżały na podłodze w domu. Ja położyłam się obok Eresh, ona na mnie zawarczała a ja ją pogłaskałam. Max leżąc odwrócił się do mnie swoją tylną częścią ciała. Potem nie chciał do mnie przyjść, kładł się przy nogach mojego męża a nie moich tak jak zwykle. Nie reagował na przywołanie albo bardzo się z tym ociągał Wyglądał na obrażonego faceta. Jak go próbowałam pogłaskać to uciekał i potrafił burknąć. Nie było mowy o cieszeniu się na mój widok. Straciłam swoją pozycję w jego oczach. Tak było 2 dni, Maxowi nie przechodziło, a ja dostałam nerwa. Wyprowadziłam go na podwórze i przeczołgałam go równo przez niezły czas i tak było kilka razy tego popołudnia . Komendy, nieposłuszeństwo, kara. Było mi przykro przewracać go na plecy i karcić, ale pomogło. Pokazałam mu kto tu rządzi. Max zaczął cieszyć się powoli cieszyć że zadawala pańcię swoim zachowaniem. Wróciła mu równowaga, którą tak naprawdę ja mu zaburzyłam. Obecnie dowodzi swoim zwierzęcym stadem. A każde nieposłuszenstwo nawet słodkiej Eresh jest karcone przeze mnie. Są również czułości i nagrody rozdzielane bardzo rozsądnie i sprawiedliwie.Max cieszy się i jest spokojny jak dawniej nawet nie próbuje na mnie burknąć. Jest bardzo oddany i okazuje to na każdym kroku. Na treningu które ostatnio z nim wznowiłam trener powiedział, że zazdrości mi tego psa, który za mną skoczyłby w ogień. Piszę to bo tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy jak łatwo jest popełnić błąd i zrobić krzywdę temu wrażliwemu jednak stworzeniu jakim jest wilczak, burząc jego ustalone wyobrażenie o nas.
Przepraszam Cię Irku ale może on ustala inną hierarchię i oby się nie okazało że to on z Tobą wychodzi na spacer i to Ty powinieneś się cieszyć na jego widok a on może Cię ignorować. Oczywiśćie nie twierdzę absolutnie że to co zrobiłam z Maxem jest panaceum na każdą sytuację. Takie postępowanie w konkretnej sytuacji może być błędem i przynieść szkody. Wszystko zależy od przyczyn, Twojej więzi z psem i jego dotychczasowego wychowania. Ja zadziałałam intuicyjnie, byłam bardzo rozżalona na Maxa i pomogło. Ale rozumiem bardzo Twój problem. Mam nadzieję, że to chwilowe. Pozdrawiam
|