W ostatnich dniach Bure przejechaly kolo 3000km. To jeszcze nic w porownaniu do naszej wyprawy do Porto, ale za to granic pokonalismy wiecej, bo w sumie 5 (na trasie do Portugalli mielismy tylko jedna

-Polsko-Niemiecka). Ogolnie doswiadczenia jak najlepsze - nikt sie nie czepial. Jedynie Chorwacji byli uradowani, ze psy maja chipy, bo mogli przetestowac nowy sprzet jaki dostali.... Jolka robila im wiec za szczura doswiadczalnego...
Ludzie tez nastawieni pozytywnie - nie bylo ani jednej strachliwej reakcji turystow. Jedynie Balrog dostawal wysypki na widok kolejnego aparatu fotograficznego i okrzyku "Lupo!" czy "Voulk!"....
Jedyny klopot to parkingi, bo wiekszosc na sloncu. O ile teraz jeszcze jakos szlo, to w lecie byloby juz problematycznie....
Zadnego klopotu z restauracjami - co prawda w wiekszosci "Zakaz wstepu z psami", ale tez wiekszosc z nich miala tarasy, gdzie psy mogly spokojnie wchodzic...
Co jakis czas spotykalismy innych "dogomaniakow" - w Skocjanie ustawil sie obok inny Transit. Wyskoczyla z niego fajna laciata suczka.
Wlasciciele przyjechali z nia az z Hiszpanii - cel: turystyczny. Psy poszalaly, a my pogadalismy co warto zwiedzic - psiarze sa w stanie ulozyc inna mape turystyczna. Taka "dog friendly", czyli miejsc, gdzie warto pojechac z psem, tak aby mogl isc z nami, a nie siedziec w aucie. Bylaby o wiele bardziej przydatna, niz takie ogolnodostepne....