Na razie w strachu żyją bacowie, którzy wypasają owce na beskidzkich halach. Wilki czyniące szkody w stadach spędzają im sen z powiek. Jakiś czas temu w Korbielowie wilcza wataha u jednego z baców zagryzła kilkanaście sztuk.
- Do takich przypadków dochodzi jednak głównie wtedy, gdy owce nie są odpowiednio zabezpieczone przed wilkami - tłumaczy dr Sabina Pierużek-Nowak, szefowa Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" z Twardorzeczki na Żywiecczyźnie. Jej zdaniem są dwa sposoby ochrony. Pierwszym są psy, najlepiej owczarki podhalańskie, które potrafią strzec stad. Drugim zaś fladry, czyli czerwone wstążki przymocowane gęsto do długich sznurów, którymi otacza się zagrody z owcami. Intensywny kolor i ruszające się skrawki materiału skutecznie odstraszają drapieżniki. Fladry można spotkać w wielu miejscach Beskidów. Członkowie SdN "Wilk" rozdają wstążki oraz owczarki hodowcom, aby zapobiegać atakom wilków i zmienić stosunek ludzi do tych drapieżników.
Jednak gdy ostatnio wybrali się w okolice Sopotni w gminie Jeleśnia, ich oczom ukazał się niecodzienny widok. Pasące się na łące stadko było szczelnie otoczone fladrami wykonanymi z naciętych transparentów, które doskonale są znane z minionej epoki. Na intensywnie czerwonym tle bieleją wielkie litery: PZPR. W ten sposób postanowił poradzić sobie baca Piotr Chrząszcz, wypasający 250 owiec. - Zobaczyłem to kiedyś na dzikim wysypisku i zabrałem. Ponieważ nie miałem oryginalnych fladr, a chciałem ochronić owce, postanowiłem wykorzystać transparenty. Przynajmniej do czegoś jeszcze się przydadzą - opowiada pan Piotr.
Choć stowarzyszenie dało mu już nowe fladry, niechętnie chce je wymienić. Pomysł ze skrawkami transparentów okazał się bowiem strzałem w dziesiątkę. - Te partyjne fladry są lepsze od oryginalnych. Nie miałem żadnego ataku na owce. Wilki podchodzą, ale transparentów nie przekroczą. Widać dalej boją się PZPR - śmieje się baca.