Chciałam jeszcze dodać na marginesie wystawy, że dosłownie za jej płotem odbywał się tzw. piknik lotniczy. Samoloty w "dużych ilościach" latały nam nad głowami wykonując różne skomplikowane i (fakt) malownicze ewolucje.
Ktoś wspomniał (chyba małżonek Rony) coś w stylu, że nie lubi takich pokazów, bo zawsze coś się musi wtedy "namieszać". My natomiast wracając do domu stwierdziliśmy, że chyba ciut ryzykowane takie loty nad samym centrum handlowym i w ogóle takim strasznie zaludnionym terenem i cóż... dalej chyba już wiecie...
http://wiadomosci.onet.pl/2681,19986...e_lokalne.html