Demolka jest tylko.. wypozyczona

bo z Lublina bylo blisko. Oczywiście zniszczyła tyle rzeczy, że nawet nie napisze tutaj...od pianki od paneli poczynając, przez pompę wyciągniętą ze stawu i rozwaloną, ściany pobrudzone unużanym w błocie nosem przy polowaniu na komary po nadgryzione lusterka i tapicerke (Bogu dzienki nie w moim samochodzie...

) i.. moje buty, skórzane ulubione i na obcasie ospowiednim do wzrostu, a mala nie jestem, ZJEDZONE. Ale mozna sie przyzwyczaic.. Kochany psiak!
A wyżeł? hmm... wybrany przeze mnie miot urodzil sie martwy.. teraz czekam na efekt planowanego skojarzenia.. ale moze to potrwac do roku. zobaczymy!