Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Z życia wzięte....

Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 30-05-2012, 22:48   #1
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

Dla Osób, które nie mają takich doświadczeń, nasze słowa są "horrorem", który bardzo źle o nas świadczy... Ale nie jest tak do końca. Patrzenie na śmierć, do której doszło przez naszego psa, nigdy nie jest łatwe. Ja na szczęście mam mało takich "obrazów" w pamięci.... Ale w sumie trauma zostaje. Ptak, to "nic" -często błyskawicznie umiera dzięki ogromnej /proporcjonalnie, oczywiście/ paszczy drapieżnika. Gorzej w przypadku zwierząt większych /umierają dłużej/. Zamarłam kiedyś widząc przez okno polowanie na kotka naszego stodołowego: dorwała go Laila i dusiła, potem doduszała Aria, następnie Raja i spokojniutki Rumpel na końcu /nie chciał kota mi oddać/ -one go sobie przekazywały....Kot umarł mi w dłoniach.. Albo gdy się widzi umierającego na swoich rękach koźlaka zagryzionego przez własną burą /wystarczyło jej 10min by nas zmylić i załatwić 2 kózki/.... A facet z Bakutilu zabierający martwe zwierzę mówi Ci w oczy, że zwierzak pójdzie na karmę dla psów.... To wcale nie są proste momenty..... To są momenty, gdy nasza cierpliwość i miłość do psa jest wystawiona na najwyższą próbę. Pewnie, że "karać" trzeba. Ale też mądrze -przecież jeśli ma instynkt łowiecki przekazywany genami to nie wie, że zrobił źle -to raczej my mu narzucamy wzorce zachowań -on ma spełniać nasze oczekiwania....Jeśli jednak poczuł świeżą krew i smak ciepłego mięsa, to sobie możemy nagwizdać w kieszeń -łowcą będzie już zawsze /moim zdaniem/....

....
A jak wygląda świeża krew na śniegu i poszukiwanie drugiej części zajączka /pierwsza w pysku suczy/ zachowam dla siebie. Chociaż podziw do jej metody polowania pozostał...

Last edited by Puchatek; 30-05-2012 at 22:52.
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 31-05-2012, 00:37   #2
makota
Member
 
makota's Avatar
 
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
Default

Ano, widok nigdy nie jest łatwy. Basta zapolowała na kota w pierwszych dniach u nas, zaraz po zabraniu jej z ulicy. Była wtedy ogólnie nieznośna, a jak jeszcze zobaczyłam zwisające z jej pyska truchło kota*, to byłam bliska pozbycia się jej (tzn. znalezienia jej innego domku oczywiście), bo stwierdziłam, że z takim bandytą to ja nie chcę mieć do czynienia. Na szczęście więcej się takie incydenty nie powtórzyły, chociaż koty "kocha" do dzisiaj...

Zaduszonych kur, które się kilka razy zdarzyły od tamtej pory - nie liczę, bo to częsty widok dla większości właścicieli psów.

A jak byłam dzieckiem, to mieliśmy psa w typie ONka, który regularnie doganiał zające i sobie na nie polował bez trudu większego

_______________
*dokładniej kotek podzielony na główkę i resztę...
__________________
CRESIL II z Peronówki - wd
Całe stadko: 2011 2012 2013

Last edited by makota; 31-05-2012 at 00:40.
makota jest offline   Reply With Quote
Old 31-05-2012, 23:56   #3
Predator
Junior Member
 
Predator's Avatar
 
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
Default

Quote:
Originally Posted by Puchatek View Post
Pewnie, że "karać" trzeba. Ale też mądrze -przecież jeśli ma instynkt łowiecki przekazywany genami to nie wie, że zrobił źle -to raczej my mu narzucamy wzorce zachowań -on ma spełniać nasze oczekiwania....Jeśli jednak poczuł świeżą krew i smak ciepłego mięsa, to sobie możemy nagwizdać w kieszeń -łowcą będzie już zawsze
Świetnie to napisałaś. Mój "malec" (heh już nie taki mały ) chociaż próbuje to jeszcze jest zbyt "gamoniowaty" aby mu się udało. Nie zmienia to faktu, że po jego zachowaniu widać, że niejedno niestety w życiu przyniesie... mimo korekt instynkt to instynkt. Deczko inna koncentracja na "celu"

Oby jak najmniej...

Pozdrawiam
Predator jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 06:57   #4
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

"Świetnie", jeśli chodzi o jeden punkt widzenia -spojrzenie z "jednej strony".
Jest jednak drugi punkt widzenia.
Mam przyjemność znać osobiście Osobę, która widząc instynkt łowiecki swoich wilczaków podjęła się ciężkiego wyzwania, jakim jest praca z psem /dorosłym!/. I nie ma zmiłuj -chodzą jak Opiekun nakazuje. Ale i tak jest stała obserwacja psów, bo nigdy nic nie wiadomo.


Patrząc na Lailę i jej wyczekiwanie przy płocie /a za nim są 2 kozy/ mam wrażenie, że ona jest zafascynowana tym uczuciem zwycięstwa, gdy się wyczuwa strach ofiary, gdy się czuje przerażony łomot jej serca, smak potu na skórze i gorącej jeszcze krwi.... To widać w jej oczach i skupieniu....
I z jednej strony jestem na nią zła, a z drugiej strony zafascynowana....
To trudno "ubrać" w słowa....


Póki jeszcze jest czas, warto pracować z psem. Z wilczakiem będzie to praca dłuższa, wymagająca absolutnej konsekwencji i .... kilogramów smaczków ...
Predator, nie poddawaj się! /sercem i duszą "trzymam za Was kciuki"! /
Nie każde nasze lenistwo* da się zwalić na instynkt psa...




....
*-tak, jak ja to robię , bo zwalam wiele kwestii na "dopust boży"...

Last edited by Puchatek; 01-06-2012 at 07:08.
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 08:26   #5
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Z doświadczenia mogę powiedzieć, że wilczak jest do upilnowania nawet w lesie; pod warunkiem że jest sam bez innego psiego towarzystwa.
My nie tolerujemy polowań i nie chcemy (łatwo) się pogodzić z tą pasją wilczakową... zatem łatwo nie mamy.
Na szczęście Łowca jest ekonomiczny i energooszczędny i bardzo też pilnuje swojego stada; nawet jeśli poleci za tropem, bardzo szybko odpuszcza, podobnie w przypadku gdy poleci za zwierzyną (do czego staramy się nie dopuszczać, ale czasem się to niestety zdarza - choćby na Muchowcu jest mnóstwo zajęcy). Wygląda to tak, że robi "skok w bok"; trochę pobiegnie, potem przez jakiś czas biegnie równolegle z nami; on lasem, a my ścieżką, a potem zaraz jest przy nas.
Natomiast nie mam wątpliwości, że w towarzystwie innego psa wytworzyłaby się bardzo... owocna współpraca...
Co ciekawe ostatnio dwa razy upolował mysz, ale jak zawołaliśmy (z odległości) "puść!" i zaczęliśmy uciekać; puścił i pognał za nami.

Last edited by Grin; 01-06-2012 at 08:28.
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 09:28   #6
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

To nasze marzenie:
http://www.dogs.pl/85/przyjazn_nie_wybiera.html
A jest jak jest.....
Więc pozostaje PRACA..... /czyli w przenośni: "krew, pot i łzy"/
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 09:37   #7
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by Puchatek View Post
Iiii tam; swój osobisty - domowy daniel, kot czy sarna to nie to samo, co ten(ta) biegający w lesie czy po polu.
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 09:44   #8
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Iiii tam; swój osobisty - domowy daniel, kot czy sarna to nie to samo, co ten(ta) biegający w lesie czy po polu.
Nooooo, ten w lesie jest autentyczniejszy "w odbiorze", gdy daje "szpulę"......
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 09:55   #9
Gregor
Junior Member
 
Gregor's Avatar
 
Join Date: Aug 2011
Location: Kraków
Posts: 159
Send Message via Gadu Gadu to Gregor
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Co ciekawe ostatnio dwa razy upolował mysz, ale jak zawołaliśmy (z odległości) "puść!" i zaczęliśmy uciekać; puścił i pognał za nami.
Jak Zack upoluje mysz to pytam się go: "głupi jesteś?" i też puszcza
__________________
Zack. My name is Zack.
Gregor jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 10:19   #10
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by Gregor View Post
Jak Zack upoluje mysz to pytam się go: "głupi jesteś?" i też puszcza

Z tego co widzę, Łowca nie bardzo wie, co z nią... "zrobić". Zatem albo jeszcze ten łańcuch łowiecki nie jest tak całkowicie do końca wykształcony, albo myszy są... niesmaczne.
PS
Wilczaki nie lubią być... ośmieszane; wobec tego być może pytanie w stylu "głupi jesteś" jest całkiem dobrym rozwiązaniem.
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 11:08   #11
szodasi
Junior Member
 
szodasi's Avatar
 
Join Date: Jul 2011
Location: Brwinów
Posts: 149
Default

Nasza Mała ostatnio biegnąc od niechcenia złapała żywą mysz...i taką żywą również połknęła od razu....
Ale najwidoczniej nie była jakaś szczególna, bo parę godizn póżniej ją oddała światu...Mysz przygody nie przeżyła
__________________
Aroon ( Barbelo Wilczy Duch )
Atman NEMO ME IMPUNE LACESSIT
szodasi jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 19:52   #12
jefta
Call Me Sexy Srdcervac
 
jefta's Avatar
 
Join Date: Dec 2007
Location: Wroclaw
Posts: 1,233
Send a message via Skype™ to jefta Send Message via Gadu Gadu to jefta
Default

Jedyna ofiara Seksika byla jaskółka, zlapana przez szczeniaka na smyczy w locie .
To, ze Sexy ma tak slabiutki instynkt mysliwski odbieram jako wielki dar! Beagle znow dal mi ostatnio to docenic
__________________
jefta jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 20:41   #13
makota
Member
 
makota's Avatar
 
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
Default

Quote:
Originally Posted by jefta View Post
Jedyna ofiara Seksika byla jaskółka, zlapana przez szczeniaka na smyczy w locie .
To, ze Sexy ma tak slabiutki instynkt mysliwski odbieram jako wielki dar! Beagle znow dal mi ostatnio to docenic
Bo te beagle to mają diabła za skórą tak naprawdę
__________________
CRESIL II z Peronówki - wd
Całe stadko: 2011 2012 2013
makota jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 21:34   #14
jefta
Call Me Sexy Srdcervac
 
jefta's Avatar
 
Join Date: Dec 2007
Location: Wroclaw
Posts: 1,233
Send a message via Skype™ to jefta Send Message via Gadu Gadu to jefta
Default

trzy wilczaki wrocily najpozniej po minucie, a beagla trzeba bylo ganiac po lesie juz szukalam Gii z Malzonkiem by ich prosic o poczekanie na beagla a ja w tym czasie pojechalabym po cieple ciuchy, spiwor i cos na komary by uprzyjemnic sobie majowa noc w lesie ale 8 lat i 5 kg nadwagi spowodowaly ze beaglu spasowal i wrócił
__________________
jefta jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 21:57   #15
trunksia
Junior Member
 
trunksia's Avatar
 
Join Date: Jun 2012
Location: Pszczyna
Posts: 163
Default

Ja pragnę tylko powiedzieć, że to, że pies biegnie za zwierzyną krótko i zaraz wraca może i tak doprowadzić do śmierci niewinnej sarny/jelonka/ bażanta czy innego czegoś.

Astarte nigdy nie odbiega ode mnie daleko- więc zafundowała mi National Geographic na żywo. Nie polecam.

To, że nie odbiega daleko nie jest żadnym argumentem. W lesie albo długa smycz albo tylko tam gdzie nie ma zwierzyny lub kaganiec. W innym przypadku to, ze nasz pies zagryzie jakies zwierze jest tylko i wyłącznie NASZĄ winą.

Last edited by Witek; 01-06-2012 at 21:59.
trunksia jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 22:10   #16
makota
Member
 
makota's Avatar
 
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
Default

Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor View Post
Ja pragnę tylko powiedzieć, że to, że pies biegnie za zwierzyną krótko i zaraz wraca może i tak doprowadzić do śmierci niewinnej sarny/jelonka/ bażanta czy innego czegoś.

Astarte nigdy nie odbiega ode mnie daleko- więc zafundowała mi National Geographic na żywo. Nie polecam.

To, że nie odbiega daleko nie jest żadnym argumentem. W lesie albo długa smycz albo tylko tam gdzie nie ma zwierzyny lub kaganiec. W innym przypadku to, ze nasz pies zagryzie jakies zwierze jest tylko i wyłącznie NASZĄ winą.
To prawda i myślę, że wszyscy są tego świadomi, mimo, że tutaj pozwalają sobie na żartobliwy ton.

Dla mnie pogoń za zwierzyną nigdy nie jest smieszna, więc staram się ćwiczyć odwołanie. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale staramy się dojść do upragnionego celu. Nitka jest teraz na smyczy w lesie zawsze...bo to ona wprowadza pierwiastek "chaosu" i sprawia, że WSZYSTKIE psy przestają słuchać. Basta z Łatim są w miarę ogarnięci, bo pogoń trwa zwykle nie więcej niż 10 sekund (czyli wspomniane już wcześniej kilkadziesiąt - kilkaset metrów). Potem udają się odwołać... chociaż nie ukrywam, że są lepsze i gorsze dni. Wszystko zależy od Basty, bo suka przecież humorki musi mieć i są dni, że słuchamy, a są dni, że głuchniemy i mamy minę wesołego idioty...
__________________
CRESIL II z Peronówki - wd
Całe stadko: 2011 2012 2013
makota jest offline   Reply With Quote
Old 02-06-2012, 11:40   #17
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

....
Co do polowania....

Trunksia, wszystko zależy od warunków, w jakich żyjesz. Moje psy głodne nie chodzą -nie muszą sobie znajdować pożywienia /po za tym zbyt ciepłe nie jest zdrowe :P/ , ale lubią polatać i poczuć wiatr we włosach. Mieszkając w okolicach pól i lasów nie uchronisz się przed pewnymi sytuacjami -nie ma szans! Dyskusja mogłaby się rozwlec, jak flaki, a nie oto chodzi. Powiem tyle: problem nie leży w mojej winie -kontrola w miarę jest. Problem jest globalny: myśliwi, którzy poza zgłoszeniami puszczają swoje psy luzem i odławiają trofea wg własnego kaprysu, włóczęgostwo psów bezpańskich lub olewanych przez właścicieli. Porównaj szkody: moje psy nie zabijające dla zabawy /sporadycznie; mamy na sumieniu 2kozy, królika, kota, trochę ptaków, parę kretów i nornic/ i tamte psy zabijające z głodu i dla kaprysu właścicieli. Zobacz naturę kota: potrafi namiętnie bawić się dogorywającym ptakiem/myszą/kretem/ powoli wypatroszając go -zwierzak umiera w potwornych męczarniach. Czy mam kota nie puszczać na dwór?
Pies ma instynkt i koniec -z tego że zadusi kurę, nie będę się spowiadać. Najwyżej oddam kasę właścielowi drobiu za zewłok. Moja wina będzie, jeśli nie będę się starała i mówiła: "cóż-życie-z tym nie zawalczę". Tylko łajdak będzie świadomie zaniedbywał pewne kwestie wychowawcze i ze stoicyzmem patrzył na kolejne zabijane zwierzęta. Każdy z nas się stara, ale jest jeszcze charakter psa.... jego instynkty. Mogę uczyć do bólu, a ten i tak potrafi swoje zrobić...szczególnie, gdy ma "dzień głuchoty"...
Nie będę popadać w moralniaka, bo mój pies idący na siusiu przepłoszył skowronka, a ten się przestraszył i odwalił kitę. Nie będę chodzić z psami na linach -to dopiero jest wg mnie pure nonsense!!! Idę po polach i ciągam psy na linach /na pięciu linach!/.
Co innego w miastach -miastowi maja inną mentalność. Ale też czasem dziwnie elastyczną. Czy wszyscy miastowi jadąc do lasu targają psa na lince po bezdrożach? Właśnie te miastowe psy nie obyte z naturą potrafią nieźle zaszaleć -nowe zapachy kręcą. Moje psy bardziej lub mniej olewają "zapachy natury", bo mają to na co dzień. Dla "miastowych", to nowum, "intryga". Ile razy widziałam scenkę: niech sobie piesio pobiega, u nas tego nie ma.... i tylko widać trzepot piór i tańczącą trawę przed galopującym pieskiem. Ile wtedy małych serc pęka...
Myślisz, że kaganiec coś da? Tylko nie dojdzie do zagryzienia. Ale wilczak ze swoją wytrwałością potrafi całkiem spore zwierzę zamęczyć osaczając je, a kagańcem rozwali jajka w gnieździe...
Nie obwiniaj w całokształcie właścicieli. Tu jest zbyt wiele odcieni szarości...


...
Beagle, to "specyfika gatunku".... Znałam jednego, który ze złości na opiekuna /facet chodził do pracy, a psu się to nie podobało/ zniszczył "do imentu" całe schody. Wredna była bestyjka. I charakterna....

...
NASZĄ WINĄ jest głód w Afryce -mam się z tego powodu na smutno zapić na śmierć?
...
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 01-06-2012, 22:01   #18
orlos
Junior Member
 
orlos's Avatar
 
Join Date: Dec 2011
Location: Gdynia / Olsztyn
Posts: 114
Default

Quote:
Originally Posted by jefta View Post
trzy wilczaki wrocily najpozniej po minucie, a beagla trzeba bylo ganiac po lesie juz szukalam Gii z Malzonkiem by ich prosic o poczekanie na beagla a ja w tym czasie pojechalabym po cieple ciuchy, spiwor i cos na komary by uprzyjemnic sobie majowa noc w lesie ale 8 lat i 5 kg nadwagi spowodowaly ze beaglu spasowal i wrócił
He he, znam tę diabelską naturę drzemiącą w tych słodziakach... Moja beaglica (Cyma) poszła kiedyś w las na Kaszubach wraz ze swoja starszą siostrą, za jakimś śladem... Sziwa wróciła po 9 h, a Cymę znaleźliśmy po 3 dniach. Dodam że był to styczeń, mrozy -20, a Cyma miała koło roku. Jak ją Tata przywiozł to lezała 2 dni i się nie ruszała z miejsca, trzeba było jej podtykac miskę z wodą pod pysk żeby piła.

Ale za to po tej przygodzie w nowym terenie nie odchodzi od nas dalej niż na 15 metrów
orlos jest offline   Reply With Quote
Reply


Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 21:39.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org