W skrócie, bo przyznam że nie chciało mi się specjalnie dokładnie wczytywać we wszystkie posty :P
To co mi się nasunęło po tym sędziowaniu: sędzia albo zupełnie nie znał się na rasie albo jej wyjątkowo nie lubił.
Lokaty były przyznawane tak, że aż czekałam aż będzie rzucał kostką żeby poustawiać psy :P
Oceny mogą być różne i można się nie zgadzać, ale kiedy opis "sędziego" można streścić do "pies ma głowę, ogon i cztery łapy" to coś jest nie halo.
Zwłaszcza ciekawie wypada porównanie z oceną sędziny z Łodzi (do której wg. mnie nie można było mieć zarzutów), gdzie to co ona uznała za zaletę on jako wadę i odwrotnie to do czego ona miała słuszne zastrzeżenia jemu się wyjątkowo podobało...
|