Quote:
Originally Posted by Emi
Pozostając w tematyce lękliwości: zastanawiając się dlaczego u pewnych wilczków w pewnym wieku pojawiają się lęki naszło mnie, ze nikt jeszcze nie analizował zmian hormonalnych u psów lękliwych. I tu mam pytanie: czy ktoś miał do czynienia z przypadkiem gdy pojawiające się w wieku szczenięcym/”młodzieżowym” lęki, zanikały w wieku późniejszym (u suk na przykład po pierwszej cieczce?)? 
|
No to mogę tu dorzucić swoje trzy grosze. Kalinka nigdy nie miała jakichś strasznych lęków z którymi by sobie nie poradziła. Natomiast w pewnym momencie duzi faceci byli przez nią oszczekiwani i raczej niemile widziani, szczególnie o zmroku lub gdy wychodzili zza rogu albo szli frontalnie prosto na nią. I to zniknęło po cieczce jak ręką odjął (oczywiście my to cały czas wypracowywaliśmy, to nie tak, że czekaliśmy na cieczkę bo może minie). Co po cieczce się zmieniło? Kali przestała się cieszyć na każdego napotkanego człowieka z wielkimi wybuchami radości. Jak mają jedzenie lub są jej bliskimi ukochanymi znajomymi to są wybuchy radości tudzież pokazy "posłuszeństwa" z miną "no daaaaaaj, zobacz co umiem".Teraz Kalinka nie ma żadnych strachów.
Co do Lilki... jej jeszcze nie podsumuję, teraz mamy pierwszą cieczkę i wstrzymam się jeszcze z wydawaniem opinii. Jak była, nadal pozostała ciekawska, smaczki zawsze biorą górę nawet w najbardziej stresowej sytuacji. Strachy przed rowerami, wózkami dziecięcymi minęły - natomiast nadal nie lubi być zaskoczona "od tyłu" i zwyczajnie chroni swój zadek - a to ciekawe, bo nigdy nikt jej nie najechał

Kiedy taki wehikuł zaskoczy ją z tyłu, zdarza się jej odskoczyć ale na tym koniec, ucieczek nie ma. Przez długi czas ubolewałam nad tym, że nie jest jak mała kiedyś Kalinka/labrador, że nie cieszy się na każdego człowieka, ale z biegiem czasu prócz minusów widzę w tym też plusy. I tak jak ja nie wszystkich lubię, tak nie wymagam, by Lila kochała wszystkich obcych. Jej przyjaciele znają jej miłość, czasem irracjonalną, choć może ich spotykać raz na parę miesięcy. W trakcie cieczki cały świat jest już ok, zobaczymy czy zostanie kiedy hormony opadną. Rzadko teraz chowa ogon na brzuch, tylko w sytuacjach kiedy właśnie zakłada "pas cnoty" i chroni zadek.
To co Lila ma fajniejsze niż Kalinka... Kalinkę uczyliśmy kontaktu, przytulania się, całowania itp. (a co, lubimy przytulić się do własnego psa). Lilka ma ten moduł wbudowany. Mimo, że urosła nadal uwielbia się tulić, siedzieć na kolankach, czy leżeć na podłodze ale dotykając choćby stopy końcówką ogona. W związku z tym nie ma najmniejszego problemu z grzebaniem jej w uszach, oczach - od samego początku. I chyba przez to nie zamieniłabym jej na żadną inną.
I jeszcze jedna różnica... Kalinka nie lubi weterynarza, to jedyna sytuacja kiedy najchętniej by zwiała. Lilka weta uwielbia i to nie jednego do którego jest przyzwyczajona, ale innych też. Ot taki dziwoląg
Aaaa i mam pytanie do dorotka_z

Mogłabyś powiedzieć coś więcej na temat zdejmowania odpowiedzialności z barków psa? Bo z tym się właśnie borykamy, Lila decyduje i broni nas, a chciałabym jej ulżyć