![]() |
![]() |
|
Różne O wszystkim co jest związane z CzW |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
![]()
rozusable - no to fajnie. Dam ci znać na FB, jak będę wiedzieć o której mniej więcej będę w Starej Miłosnej.
Co do reakcji na obce psy, to może spróbuj skupiać go na sobie w momencie, gdy mijacie psy. U nas w szkółce poświęcano temu sporo czasu. Mówisz do niego po imieniu i gdy spojrzy na ciebie nagradzasz smakołykiem. My tak robimy podczas spacerów, kiedy wszystkie okoliczne psy ujadają za płotami. Nauka daje spore efekty.
__________________
Nemo me impune lacessit |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Junior Member
Join Date: May 2015
Posts: 9
|
![]()
Miałam z córka pojechac na wystawę. Miałam ale przełożono termin operacji córki, w piątek będzie miała wyciagane sruby z nogi (pamiatka po upadku z konia) wiec nie wiem. Moze pojadę z męzem ale jesli córke odbiorę w sobotę ze szpitala to nie chciałabym jej zostawiac samej. Wczesniej miałysmy inne plany bo był inny termin operacji, niestety wszystko się przesunęło przez strajki pielegniarek w Wyszkowie. A na wystawie bedzie Tatus Kazna i bardzo chiałysmy tam być. Może po wystawie przyjedziecie do nas? Moze choc bez Kazana pojadę sama . Naprwade nie wiem jeszcze czy będe , czy mi się uda. Wszystko bedzie wiadomo po operacji Pauliny.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
![]()
Faza - to mam nadzieję, ze do zobaczenia. Będziemy o 10.00.
A poniżej link do filmu. Nie jest to film o wilczaku, ale jakie to ma znaczenie. To jest o przyjaźni, a może nawet miłości... https://vimeo.com/channels/staffpicks/122375452
__________________
Nemo me impune lacessit |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
![]()
Niedługo nasz bura kończy 7 m-cy. Będziemy w tym czasie podróżować, zatem tym razem relacja z ostatnich tygodni ciut wcześniej.
Życie z wilczakiem jest już pewną rutyną. Pewne sprawy weszły nam w krew. I tak: nasz półroczny pies musi być wymęczony i pilnowany, bo inaczej mógłby zając sobie czas brojeniem, ale ponieważ jest psem-cieniem, to rzadko ma okazję na samowolnej demolki. Szkody są kontrolowane - dostaje do gryzienia, to co my wyznaczymy. Bo gryzienia nie da się uniknąć. Zostawanie aktualnie do 4 godzin - bez problemu. Zapał do kopania w ogrodzie ten sam (poziom średni, ale zawsze) - stąd zabawy w ogrodzie tylko pod okiem dorosłych. Dzięki naszej grupie spacerowej niesamowicie polepszył się nasz socjal z czworonogami. Wszystkie dawne zahamowania w przypadku dużych samców wydają się odejść w przeszłość. Ayra dobrze czuje się w stadzie. Przyjmuje należne jej miejsce. Potrafi podporządkować się starszym, nawet jeśli są małymi amstafkami. Z obcymi psami po wstępnym rytualne, czyli postawionej sierści i obwąchaniu, jeśli druga strona nie wykazuje agresywnych zachować, Ayra szybko znajduje psi język. Jej rodzinne walory nadal się poszerzają. Jest opiekuńcza, cierpliwa. Pod nieobecność naszych dzieci, szuka kontaktu z każdym napotkanym obcym dzieckiem. W tym miesiącu przekonała się także do wody i wydaje się być najszczęśliwszym psem na świecie, kiedy może buszować po rozlewiskach. ![]() W końcu koprofagia ustała niemal zupełnie. Oczywiście z rzadka zdarza się jej złapać w paszczę jakiś bobek dzika, ale czujność pańci w dużej mierze eliminuje jej zapędy w tym kierunku. Nie zżera już swojej kupy, czy innych psów. Teraz o czymś , co w sezonie letnim rzuca mi się w oczy najbardziej: wilczy apetyt na owoce. Ayra zjada wszystko: truskawki, czereśnie, arbuzy, jabłka.... a najbardziej gustuje w nektarynach. Wszystkie owoce pozostawione na paterach w pokoju są zjedzone w całości lub częściowo. Zastaję często samą pestkę zostawioną na miejscu, gdzie wcześniej leżał owoc. Na jagodach obsługuje się sama - podobnie z poziomkami.... Dieta jej służy - nie ma po tym rozwolnień... Dość dużo ostatnio jeździliśmy rowerami z Ayrą, która nieźle sobie radzi z bieganiem przy rowerze. Na jednej z naszych przejażdżek podjechał do nas samochód. Wychyliła się kobieta i zapytała co to za pies. Myślałam, że jak zwykle ktoś zainteresował się 'wilkiem'. Okazało się jednak, że rok temu zaginęła pani suka i do teraz się nie odnalazła. Stąd nadzieja, jaka pojawiła się wraz z dostrzeżeniem Ayry. Tu link to wydarzenia na FB - https://www.facebook.com/events/481409438662436/ . Może ktoś dostrzegł dorosłego wilczaka w ogródku sąsiada..... W przyszłym tygodniu ruszamy razem w długą podróż po Europie południowej. Asortyment dla psa kupiony (jeśli ktoś ma jakieś rady - to proszę o podpowiedzi w tej kwestii). Ekwipunek: - szelki - pies musi być zapięty w samochodzie pasem (chyba że jedzie z tylu za kratką lub w klatce (którą zresztą początkowo kupilismy, ale zaraz wróciła do sprzedawcy, bo psu nie było w niej wygodnie) - adapter do pasów j.w - poidło turystyczne - worki na odchody - aport wodny - "Pokusa" w razie braku apetytu - karma - namiot plażowy - kaganiec (just in case) - PASZPORT Zebrała się mała walizeczka. Na ostatniej wystawie w Warszawie było miło spotkać kilka fajnych psiaków. Trochę śmielej patrzymy na kwestię wystaw i wygląda na to, że jesienią zadebiutujemy. Się okaże. A teraz fotki z ostatniego m-ca: Lekko nieostry profil: ![]() ![]() ![]() Przyjaźń: ![]() ![]() ![]()
__________________
Nemo me impune lacessit Last edited by Ayra; 30-07-2015 at 11:43. |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
![]()
No i właśnie wybija nam 8 miesiąc życia Ayry. Szybko czas leci, trudno już przypomnieć sobie czasy sprzed wilczaka.
Ale, ale... Nie tak dawno wróciliśmy ze wspólnych wakacji. Za nami 8 tysięcy kilometrów zrobionych samochodem po Europie. Tak więc ten post będzie o podróżach z wilczym podrostkiem. Trzy tygodnie w podróży to taki super test. W naszym życiu było kilka etapów: wyruszaliśmy w trasę najpierw jako para, potem jako rodzina 3-osobowa, potem 4-osobowa, a teraz jako rodzina + wilczak. W podróży wychodzi wszystko - wszystkie słabe i mocne strony zespołu jaki tworzymy. Ale tutaj mniej filozoficznie, a bardzie praktycznie będzie. I tak: - Ayra to wulkan energii, ale w samochodzie psa w zasadzie nie ma. Kupiliśmy początkowo klatkę do auta (super-hiper-szwajcarską). Po przymiarkach uznaliśmy, że psu nie będzie w niej wygonie. Suka zatem zajmowała to samo miejsce, które przysługiwało jej od wczesnych lat szczenięcych - na tylnej kanapie, pomiędzy dziećmi. Został zbudowany pomost łączący kanapę z naszym, przednim podłokietnikiem. W ten sposób pies spędzał w podróży nawet 15 godzin dziennie. Ważne było by nos był skierowany ku nawiewom. Do tego szelki i zapięcie do pasa - bezpiecznie i praktycznie. Ayra spała, a gdy zaczynała się wiercić, oznaczało to, że czas na sikanie. Potem znów sen. Zero problemów. - noclegi - w podróży zazwyczaj rezerwujemy noclegi poprzez serwis booking.com. Łatwo tam znaleźć dogodne dla nas miejsce. Jest także opcja wyszukiwania hoteli 'pet friendly', zatem wystarczy przejrzeć oferty i kliknąć tę, która nam odpowiada. Pies w hotelach odnajdywał się bardzo szybko. Windy, korytarze itp. - wszystko ciekawe i godne eksploracji. Największym powodzeniem cieszyły się bidety,które robiły za wodopój. Już w maju wynajęliśmy kwatery w Hiszpanii i na Prowansji. Zatem czekały na nas domy, w których bez większego problemu można było funkcjonować z wilczakiem. W większości hoteli nie obowiązywały dodatkowe opłaty za psa (jedynie blokady na karcie kredyt. zwiazne z ewentual. szkodami), ale były i takie gdzie trzeba było drobną opłatę uiścić. - temperatura - przed wyjazdem martwiłam się o to, że Hiszpania to dla psa kara boska. Zastanawiałam się jak poradzić sobie z plażowaniem podczas upałow. Okazało się, że wysoka temperatura to w jakimś sensie błogosławieństwo. Psa podczas dnia w zasadzie nie było - ranny spacer, a potem Ayra spędzała czas w pomieszczaniach klimatyzowanych, chłodząc się na kafelkach. Nasze wycieczki po okolicy nie spotykały się z entuzjazmem. Zawsze towarzyszył nam podczas nich spory zapas wody, ale jedyne co ją interesowało w czasie zwiedzania, to był CIEŃ. Przed wyjściem na plażę, aby mieć pewność, że jest solidnie nawodniona podawałam jej dużą miskę wody z rozpuszczoną Pokusą. Wypijała całość i nie było obawy, ze pies na plaży będzie usychał z pragnienia. We Francji upały zelżały i nagle okazało się, że nasz pies potrzebuje dużo więcej ruchu. A my już przyzwyczailiśmy się do andaluzyjskiego lenistwa... - zwiedzanie - czyli wilczak codziennie gdzie indziej - zwiedzanie z psem ma tę wadę, że dla psa nie wszystkie progi są gościnne. Zatem często zabytki zwiedzialismy naprzemiennie. Czasem dzieci plus dorosły szły zwiedzać obiekt dla psów niedostępny, a pies z drugim dorosłym szedł zwiedzać obiekt pet friendly. Ponieważ, jak mi się wydaje, spędziliśmy dużo czasu na socjalizacji, nie było problemów z poruszaniem się w nieznanych przestrzeniach. Duże miasta, małe uliczki, tłum, przedstawienia w zamkniętych obiektach, karuzele, parki rozrywki, strzelanie z broni palnej, niezliczona ilość restauracji, konie, bryczki - nic z tych rzeczy, których wcześniej Ayra nie widziała, nie budziło jej lęków. Ale problem jedne występował notorycznie. Mianowicie: - INNE PSY. Nasz dzień i nasze otoczenie na co dzień wyglądają podobnie -te same psy, które lubimy i te same psy których NIE LUBIMY. Z kolegami jest sztama, z tymi które nas oszczekują - NIE. Ale w podróży nie ma psów znanych - wszystkie są nieznane i potencjalnie groźne (tak to widzi nasz wilczak). Mijanie się z psami w średniowiecznych uliczkach, o szerokości max. 2 metrów, w tłumie i upale, to było nie lada wyzwanie. Wiadomo, ze nie można z każdym właściecielem pogadać, poprosić, by psy się obwąchały. Wyglądało to zatem tak, że nasza sucz zamieniała się w bestię i z wściekłością oszczekiwała mijanego psa, budząc we wszystkich wokół grozę. Sytuacja zmieniała się, gdy psy MOGŁY się obwąchać. Wówczas okazywało się, że można się pobawić i że o dziwo psy hiszpańskie czy francuskie też są OK. Pod koniec wyjazdu znaleźliśmy patent na psa - zamiast mnie, psa prowadził a smyczy mój mąż. Ja szłam z dziećmi przed nim. Ayra była tak skoncentrowana na nas - większej części jej stada z przewodnikiem, że nie zwracała uwagi na mijające nas psy. Podsumowując: to jedyny upierdliwy punkt podróży z wilczakiem. Jak się okazuje, pomimo wielkiej pracy włożonej w nasz egzemplarz, relacje wilczak-inne psy bywają bardzo trudne i nie zawsze możliwe do przewidzenia. - plażowanie - kilka godzina na plaży z psem - i owszem! Wystarczy znaleźć odpowiednie miejsce. W Hiszpanii i we Francji plaże miejskie nie są dostępne dla psów. Informują o tym ustawione przy wejściach na plaże znaki. Ale tuż obok plaż miejskich znajdują się miejsca, gdzie psy sa mile widziane. Z takich korzystaliśmy, nie tylko my zresztą. Na plażach można było spotkać wiele czworonogów, mniej lub bardziej obszczekiwanych przez Ayrę. Największy problem stanowiło dotarcie na miejsce. W klapach przejście po piasku przy prawie 40 stopniach nie jest wyczynem, ale psie stopy cierpią ogromnie. Po takiej wędrówce zaliczaliśmy szybką kąpiel dla ochłody i było ok. Ayra zawsze zaczynała plażowanie od wykopania grajdołu, w którym spędzała resztę czasu. Morze ją nie pociągało (co innego rzeka czy jezioro). Oczywiście szaleństwo na brzegu i owszem, bo fale można gonić itp, ale po kilku przebieżkach po sąsiednich ręcznikach uznaliśmy, że smycz będzie optymalnym rozwiązaniem. - wilk szary na południu Europy, czyli "patrzcie, wilk! - wybaczcie moją ignorancję, ale w Hiszpanii wilczaki nie wydają się być znane. Stąd ta sensacja jaką budziliśmy, pojawiając się z Ayrą gdziekolwiek. Jak wiadomo Hiszpanie to ludzie dość bezpośredni, zatem co kilkanaście metrów robiliśmy za misia - zdjęcie, pytanie czy to wilk (znamy słowo wilk w co najmniej 4 językach po tych wakacjach), a na koniec pokaz kolekcji zdjęć własnego pupila. Początkowo nas to bawiło, potem nużyło, na koniec irytowało. We Francji raczej wytykali nas palcem, a mniej wchodzili w rozmowę. Podsumowują - podróżowanie z psem jest rewelacyjne, jednak wybierając się następnym razem do dużych metropolii i nastawiając się na zwiedzanie, zastanowię się, czy psu nie lepiej będzie w hotelu lub u naszej rodzinny. Plaże, natura, przestrzeń - w takich warunkach wakacje z psem (także wilczakiem) to super sprawa. Na dzień dzisiejszy jako największe wyzwanie widzę dalszą pracę nad emocjami w kontekście innych psów. Organizują szkoleniowca dla naszej grupy spacerowej. Mam nadzieję, że się uda. Wiem, że wilcza krew w żyłach wilczaka oznacza miłość tylko do części psiej populacji, ale może uda się nam wypracować jeszcze ciut więcej w tej kwestii. Z racji wielkości i swoich reakcji na obce psy nasza suka zaczyna budzić strach u okolicznych mieszkańców - uroki posiadania wilczaka - sąsiedzi z psami wielkości świnki morskiej, widząc nas na horyzoncie w pośpiechu biorą psy na ręce ![]() A tymczasem w następną niedzielę debiut wystawowy. Mamy tremę. Poniżej relacja fotograficzna z wyjazdu. Na dniach zdjęć przybędzie. Zdwiedzanie: ![]() Pies andaluzyjski ![]() Wilk na dzikim zachodzie ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
Nemo me impune lacessit Last edited by Ayra; 05-09-2015 at 10:20. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
![]()
Gdzie byliście dokładnie w Hiszpanii?
Ładne zdjęcia ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
![]()
Bylismy niedaleko Almerii, przy przylądku Cabo de Gata.
![]()
__________________
Nemo me impune lacessit |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|