Biorąc Cheitanka postanowiłam, że będę go uczyc sama. W koncu wychowalam (jakos) jedna suke, to co mi tam jakis szczeniak?
Ja juz jestem taka madra i doswiadczona, ze wszytkie szkoly moga sie co najwyzej ode mnie pouczyc
I tak, w tym slodkim przeswiadczeniu minely nam 3 wspolne miesiace...to i owo poszlo gladko, na granit utwierdzajac we mnie przekonanie o wlasnym geniuszu i talentach roznorakich...
ale niestety...mysl mnie naszla..i refleksja...oto mam przed soba 5 -miesieczniaka...toz juz prawie rok! Mlody zaczyna czuc sie dorosly, nie wie po co ale zaczyna zagrzebywac lapami to co przed chwila zostawil na trawniku...a z nauka jest gdzie? W lesie....no ma jakies tam przywolanie (jak chce), jakos tam chodzi na smyczy, czasem nawet potrafi zrobic "waruj" czy "siad"...i tak sobie mysle: jak to sie ma do tego mojego geniuszu?
Hmmm...chyba czas na weryfikacje pogladow....wiec postanowilam! W sobote idziemy z mlodym do przedszkola...na pierwsza lekcje...wlasciciwie nie tyle lekcje co godzinne zajecia, na ktorych wspolnie z pania szkoleniowiec zdecydujemy czego i w jakim systemie bedziemy sie uczyc ....
Koniec leniuchowania, wpartywania sie z upodobaniem w lustro i spiewaniem sobie pod nosem " We are the champions"

, kupujemy fartuszki z bialymi kolnierzykami, juniorki i wedrujem do "zerowki"....
O wszelkich uwagach w dzienniczku bedziemy informowac na biezaco , zyczcie nam powodzenia ! :cool!