Malo mnie rzeczy wyprowadza z rownowagi u psow ( moich psow), do wielu sie przyzwyczailam, niektore polubilam ale jedno wkurz mnie starsznie. Najchetniej zabilabym za to Cheya ale wtedy nie dowiem sie z czego to wynika
Mlody widzi innego psa, mija innego psa, wlasciwie konfiguracja dowolna.. musi byc spelniony jeden warunek: nie moze do tego psa podbiec, no niestety- nie zawsze sie da. Wtedy mi sie pies zamienia w pomnik, slup soli..staje jak wryty, i patrzy....jakby sila wzroku chcial zmniejszyc odleglosc dzielaca go od psa. Jak idziemy- oglada sie, zatrzymuje, dopiero lekko podkrecone i drugie z kolei " idziemy" powoduje ze moj pieseczek razcy podazyc za mna kilka krokow...oczywiscie tylko po to aby za chwile znow stanac i kontemplowac przestrzen....
Skad tak mu sie wzielo? Nie chodzi mi o to jak sobie z tym poradzic ale chce zrozumiec zachowanie, czy ono jest osobnicze? Typowe dla rasy?Typowe dla czubkow??
Macie cos takiego ze swoimi wilczakami?
pozdrawiam Gaga - ciagle zatrzymywana