Quote:
Originally Posted by avgrunn
Odprowadzenie Urcia gdzies obok gdy burczy jak dzikus na samca jest niemozliwe, wystarczy ze lekko napne smycz a on wystrzela, dlatego kombinuje jak moge, stad jak pisalam pomysl lapania za pychola, dzieki temu nie napinam smyczy, a on na moment zauwaza ze nie jest sam i zwykle wystarczy to by sie posluchal i bysmy w miar spokojnie mogli gdzies odejsc.
|
Tiaa, napięcie smyczy to nie najlepszy pomysł. Jest to wręcz hasło do ataku. Do niedawna skutkował tzw. "strzał", czyli gwałtowne szarpnięcie smyczy i natychmiastowy luz. Ale od pewnego czasu nie pomaga. Jest "strzał", luz i głowa z powrotem w wiadomym kierunku, następnych pięć i za każdym razem to samo. Da się to zwalczyć w warunkach treningowych kiedy panujesz nad otoczeniem i masz partnera, który stara się zapanować nad swoim samcem. Ale jak na wsi podlatuje urwany ze sznurka kundel i skacze z zębami, to jedynym wyjściem jest puścić burego żeby sobie sam poradził.