![]() |
![]() |
|
Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk.... |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 | |
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
![]() Quote:
Nie mam w tej chwili za bardzo czasu, ale tylko dodam od siebie, że naprawdę nie uważam żebym mogła kogokolwiek oceniać. Sama wiem jak bywa ciężko i że w życiu nie zawsze się układa zgodnie z planami. Gdy w pewnym momencie tata pracował 500 km od domu, mama opiekowała się ciężko chorym rodzicem ponad 400 km od Leszna, siostra studiowała za granicą, a ja 100 km od domu naprawdę było ciężko. Psami opiekowała się babcia, na tyle na ile była w stanie. Nie była jednak w stanie wysikać Frajera. O spacerach nie wspomnę. Gdyby nie to, że Frajerka była kaleką nie wiem co byśmy postanowili. Gdyby nie koleżanka która 3 razy dziennie przyjeżdżała ją wysikać i druga wyprowadzająca psy nie wiem co byśmy zrobili. Owszem była to sytuacja ekstremalna, ale to był po prostu koszmar. Sama zajmuję się adopcjami psów i nauczyłam się nie oceniać i szanować ludzi, którzy potrafią przyznać, że nie są w stanie zapewnić psu odpowiednich warunków. Tym bardziej jeśli sami szukają psu domu, a nie porzucają. Lepsze to niż przykład jednego z naszych ostatnich "nabytków". Ludzie mieli psa przez 8 lat. Nie potrafili go wychować i w końcu zaprowadzili do uśpienia z powodu agresji. Zostawili go i zapłacili za uśpienie i utylizację. Pies trafił do nas. Jest cudownych stworzeniem, na nikogo nawet nie warknął. Jednak nie jest słodkim pieskiem miziu-miziu i trzeba go odpowiednio "ogarnąć". Dodam, że ten agresor to...jamnik. To tylko jedna z wielu podobnych historii. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Junior Member
|
![]()
Macia, dziękuję Ci za Twój post, w którym opisujesz swoją własną historię. Wielu ludzi, właścicieli psów, uznałoby taką sytuację za beznadziejną i nawet nie podjęłoby próby poszukania sposobu na jej ogarnięcie. Ty swoją postawą udowodniłaś, że chcieć to móc.
Na szczęście znam jeszcze kilku właścicieli psów z taką postawą wobec życia i 'niespodzianek', jakie ze sobą niesie. Siebie też zaliczam do tej grupy. Oby nas było coraz więcej, to i wątków nt. adopcji będzie mniej. Podjęcie decyzji o oddaniu psa niewątpliwie stanowi swoistą, osobistą porażkę, szczególnie w obliczu świadomości cierpienia na jakie w ten sposób skazuje się swojego psa. Ludzie, którzy są skłonni taką decyzję podjąć, zawsze będą ponosić w życiu porażki. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
![]() Quote:
Oby to byl Lokiego ostatni dom. Trzymamy kciuki
__________________
Ja & Urciowaty |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
![]()
Ten temat został założony chyba w celu pomocy w znalezieniu domu dla psa. Dywagacje na temat nieodpowiedzialności ludzkiej odłóżmy na czas inny, albo załóżmy inny temat.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Junior Member
|
![]()
Podobno dom się już znalazł w Krakowie. Bardzo mnie to cieszy.
I cieszę się, że w końcu udało się 'odciążyć' biedną właścicielkę, umęczoną problemami swojego psa. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
![]()
Nie, nie zawsze. Jesli ktoś szuka domu dla psa, bo sam ma przed sobą kilka miesięcy życia (znam taki przypadek) nie ponosi porażki. Chyba, że nieoperacyjnego raka uważasz za porażkę, wtedy faktycznie. Człowiek o którym piszę nie mógł podać prawdziwej przyczyny oddania psa, bo jak najdłużej chciał oszczędzić traumy swojemu nieletniemu dziecku, które sam wychowywał. Został zbluzgany na forach przez masy ludzi i wyzwany od najgorszych. To mnie bardzo dużo nauczyło. Jesli na 100% nie zna się prawdziwej przyczyny oddania psa, lepiej milczeć. Nie każdy kto oddaje psa jest od razu lekkomyślnym i złym człowiekiem i Ty powinnaś to rozumieć.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Junior Member
|
![]() Quote:
Ale przyczyny, z jakich większość ludzi oddaje psa nie należą do tej grupy... I to jest porażką, i zamierzam piętnować takie postawy. W tym wątku lub na fb przeczytałam, ze przyczyną oddania tego konkretnego psa jest konieczność pójścia do pracy na 12h dziennie oraz problem psa z zostawaniem w zamkniętym mieszkaniu. Wg mnie, to trochę inny 'kaliber' problemów niż ten, który przytoczyłaś. Tutaj nie możemy mówić o bezsilności... W takich sytuacjach mamy do czynienia z brakiem woli. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
![]() Quote:
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Junior Member
|
![]()
Naprawdę nie widzę powodu, dla którego miałabym na siłę szukać usprawiedliwień wobec oddawania psa w tym przypadku.
A jeśli powody przedstawione publicznie nie są prawdziwymi powodami, to jaki sens ma pisanie takich bzdur? Magda, gdybym miała taką możliwość, na pewno bym sie z Tobą skontaktowała (lub z Darią). Przypominam tylko, że mieszkam i przebywam w północno-wschodniej części Polski, niestety nie mam po drodze ani Gdańska, ani Krakowa. Bardzo żałuję, że tym razem nie mogę pomóc w transporcie psa i jego właścicielki. |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |||
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
![]() Quote:
Quote:
Quote:
![]() PS. I choć uważam, że zmiana domu to ostateczność dla burego, dodam ten stary link. Może coś wyjaśni tym, którzy tak łatwo podsumowują i oceniają: http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=4120 Last edited by Rona; 08-09-2013 at 07:50. Reason: PS |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
![]()
Alicja, fajnie że dom jest...bynajmniej nie koniec sprawy, jeśli możesz pomóż nam z transportem. Po co od razu taki ton? Porozmawiajmy w innym topicu na temat nieodpowiedzialności właścicieli , pewnie inni hodowcy dołączą do niego
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
![]()
Ja dodam od siebie, że wcale nie uważam żebyśmy wtedy postąpili dobrze. Po prostu nie mieliśmy wyboru. Nie wiem czy gdyby nie to, że moje psy są totalnie nieadopcyjne (Frajer - kaleka, Akira - pies z cukrzycą i spondylozą i Nanna - akceptująca tylko nas) nie byłoby inaczej. To nie trwało kilka dni czy tygodni, ale miesiące. Ja jeździłam na studia jak najpóźniej się dało i co piątek wracałam. Uważam, że psy były wtedy zaniedbywane. To dla nich i dla nas było straszne. I nie wiedzieliśmy czy i kiedy nastąpi poprawa. Owszem po jakimś czasie nastąpiły zmiany, może nie na lepsze dla nas, ale ktoś był w domu. Naprawdę byliśmy wtedy w desperacji co będzie dalej. I nikomu tego nie życzę. Dlatego nie zamierzam nikogo oceniać.
Jeśli pies znajdzie nowy dom, nie trafi do schroniska, a właściciel nie odda go byle komu to czemu tak jest to demonizowane? Może mam inne podejście i punkt widzenia, bo zajmuje się bezdomniakami i jest dla mnie dziwne gdy ktoś jest tak łaskawy, że przed próbą wciśnięcia nam psa chociaż sam go ogłosi. Najczęściej po prostu ktoś dzwoni i w przypływie łaski proponuje, że nam psa przywiezie. Powody bywają też interesujące: od wszechobecnej alergii, po zdziwienie że szczeniak miał czelność dostać biegunki (zdarzyło się to dwa razy!). Za to z drugiej strony zdarzały się też takie sytuacje, których wierzcie mi nikt nie byłby w stanie przewidzieć. Dlatego ja nauczyłam się nie oceniać, bo nigdy nie wiadomo co nas w życiu spotka. Galicja czy transport miałby być tylko dla psa czy miałaby jechać dotychczasowa właścicielka? |
![]() |
![]() |
![]() |
#13 | |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
Dobre wieści!
![]() Magda, nawet nie wiesz jak się cieszę.... ![]() Oby to już był dom na zawsze. Quote:
Dodam tylko, że bardzo chciałabym aby zaistniał publicznie opiekun oddający psa, który by powiedział uczciwie, że po prostu nie podołał wilczakowi. I że przeprasza Hodowcę. Bez tekstów, że coś się urodziło, że choroba, że praca, że wykopki, że zaćmienie słońca, że...., że .... Fajnie byłoby spotkać >Człowieka Honoru<.... |
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|